Afganistan. Góry. Mały oddział żołnierzy radzieckich został okrążony przez miejscowych partyzantów. Dowódca zarządza: - Musimy zostawić kogoś, kto będzie pozostałych osłaniał. W ten sposób mamy szansę dotrzeć do swoich. Temu, kto się zgłosi na ochotnika, zostawimy hełm, trzy granaty i automat. Jeżeli trzeba będzie, wyprawimy potem uroczysty pogrzeb, damy pośmiertnie odznaczenia bojowe. Ktoś na ochotnika? Zgłasza się Gruzin: - Zostanę, ale pod warunkiem, że nie zostawicie mi jednego hełmu i trzech granatów, a trzy hełmy i jeden granat. Zgodzili się, zostawili Gruzina z trzema hełmami i jednym granatem i odpełzli niepostrzeżenie ku swoim. Minęła godzina, a nie usłyszeli żadnego wystrzału ani żadnego wybuchu. Zdziwieni wrócili z powrotem, patrzą: siedzi Gruzin, wokół niego pełno broni, mundurów, suchego prowiantu. Opodal siedzą na wpół goli partyzanci, a Gruzin, mieszając hełmami, krzyczy: - Prawo, lewo, góra, dół. Kto powie, gdzie jest granat?