dzie sobie facet ulicą, spokojniutko, nic się nie dzieje. Nagle widzi: jeden gościu na rowerze goni drugiego i po chwili pościgu przewraca się. Podchodzi do rowerzysty i pyta: - Panie, co się stało? Czemu pan tak tamtego gonił? - Jechałem z Katowic do Warszawy, prawie bez odpoczynku, najważniejszy wyścig w karierze, a tu się okazuje, że miałem nie do Warszawy, a do Władywostoku jechać! Facet mocno zdziwiony, ale pyta dalej: - No to jak pan byłeś taki zmęczony, to po coś pan go gonił? - Bo to ten idiota czytał zasady wyścigu!