Idzie sobie facet przez pustynię. Ma jedzenie, wodę, wielbłąda... wszystko co potrzebne by przeżyć na pustyni. Ale nagle zachciało mu się seksu. - Co by tu bzyknąć? Wiem! Wielbłąda! Ale że wielbłąd był wysoki, gościu usypał sobie za nim kupkę z piasku. Już miał zaczynać, gdy... wielbłąd odsunął się do przodu. Stało się tak za drugim, trzecim, czwartym razem. Nagle gostek zauważył jak czołga się do niego naga kobieta. - Wędrowcze... za łyk wody zrobię dla ciebie wszystko... I gostek jej pomógł. Kobieta była piękna, zgrabna. - I... co mogę dla ciebie... lub tobie... zrobić? - Przytrzymaj mi wielbłąda...