Kiedy 1 czerwca 2013 Chorwacja stanie się członkiem UE, razem z nią do Unii wejdą usiane minami pola. Relikty wojny z początku lat 90. leżą jeszcze na około 680 km kwadratowych.
- Wolno nam pracować tylko 5 godzin dziennie - tłumaczą Stjepan Tadić i Tomislav Ledić. - Pracujemy zawsze pod gołym niebem. Poruszamy się wzdłuż byłych linii frontu - dodają. Obydwaj Chorwaci są minerami, pracują dla prywatnych firm, które wyspecjalizowały się w oczyszczaniu zaminowanych pól.
- Wędrujemy przez całą Chorwację, od miejscowości do miejscowości. To jest piękne w naszej pracy – mówią. - Ale za każdym razem, kiedy wychodzimy z domu, możemy już do niego nie wrócić. Miner myli się tylko raz - dodają.
Miner zarabia w Chorwacji średnio 800-900 euro miesięcznie, nieco więcej, niż wynosi przeciętna pensja. - Każdy sam może ocenić, czy to godziwa płaca za tę pracę - mówi Ledić. Minerzy zajmujący się usuwaniem min szacują, że od zakończenia wojny w 1995 roku, zginęło przy pracy blisko 60 ich kolegów, 200 zostało rannych, wielu z nich ciężko. Większość minerów to weterani wojenni, którzy dawno już mogli pójść na emeryturę. - Ale pracujemy chętnie, jesteśmy dumni z tego, co robimy - podkreśla Ledić.
Chorwacja i miny
Według oficjalnych danych pola minowe znajdują się jeszcze w 12 z 21 chorwackich żupanii (odpowiedniki województw) - dwadzieścia lat po zakończeniu wojny. Podczas czteroletniej wojny w Chorwacji, w latach 1991-1995, w całym kraju rozmieszczonych zostało 90 tys. min przeciwpiechotnych. Przeważnie działo się to bez planów strategicznych. Dzisiaj, w państwie, które żyje z rolnictwa i turystyki, miny są ogromną przeszkodą w jego rozwoju. Tylko w ciągu minionych 15 lat miny zabiły w Chorwacji ponad 500 osób.
Kraj robi przy tym wszystko, by pozbyć się tego brzemienia przeszłości. - Tuż po wojnie zaminowanych było w Chorwacji około 2,5 tys. kilometrów kwadratowych. Na ich usunięcie wydano do tej pory ponad 500 mln euro - mówi Dijana Pleština, szefowa państwowego biura, odpowiedzialnego za usuwanie min. Dzisiaj zaminowanych jest jeszcze około 680 km kwadratowych. Koszt oczyszczenia ich z min to kolejne 500 mln euro, tłumaczy Dijana Pleština. Koszty te pokrywa głównie budżet państwa.
- Dostaliśmy korzystne kredyty z Banku Światowego - wyjaśnia i dodaje, że wiele państwowych przedsiębiorstw finansuje też własne programy usuwania min. Dzisiaj środki finansowe wpływają też z funduszy unijnych – 1 czerwca 2013 Chorwacja stanie się 28. członkiem UE.
Praca za dumpingowe płace
Usuwaniem min zajmuje się obecnie w Chorwacji 36 firm. Największe, państwowe przedsiębiorstwo "Mungos" zatrudnia około 80 minerów. Pozostałe to głównie małe, prywatne firmy. Praca minerów jest niebezpieczna, mimo to zarabiają niewiele – za oczyszczenie z min metra kwadratowego ziemi dostają od 50 centów do 1,20 euro.
Konkurencja jest ogromna. Dumpingowe ceny pozwalają przejąć prym na rynku. - Od dziesięciu lat domagam się płac minimalnych za usuwanie min, bezskutecznie - przyznaje Dijana Pleština. Ceny usługi i płace dyryguje więc wolny rynek. - Funkcjonuje to tak jak w każdej branży – najpierw oferujesz swoje usługi po zaniżonej cenie i kiedy konkurenci splajtują, masz kontrolę nad rynkiem. Niektóre firmy prowadzą brudną grę - oburza się Pleština.
Koszty tej twardej konkurencji ponoszą przede wszystkim minerzy. Nigdy nie wiedzą, czy w przyszłym miesiącu będą jeszcze mieli pracę, miesiącami też nie dostają zapłaty. - Winny jest system: zlecenie dostanie ten, kto zaoferuje najniższą cenę, a wszystko skupia się potem na barkach minerów - mówi Tomislav Ledić, który także z tego powodu angażuje się w związkach zawodowych. - W tej chwili połowa firm nie jest w stanie wypłacić ludziom ich pieniędzy - dodaje.
"Kiedy min nie będzie..."
Ta niepewność szkodzi też pracy, przyznaje Ledić. Człowiek zastanawia się, czy rodzina będzie miała wystarczające środki do życia, "a powinniśmy koncentrować się wyłącznie na naszej pracy". Nie chodzi tylko o własne bezpieczeństwo. Zgodnie z chorwackim prawem, każdy miner jest przez dziesięć lat odpowiedzialny za oczyszczony przez siebie teren.
Prawnie uregulowany jest też status minerów. W razie wypadku przysługują mu takie same prawa jak weteranom wojennym, łącznie z rentą inwalidzką. Jeżeli w czasie pracy zginie, rodzinie przysługują takie same prawa, jak rodzinom żołnierzy.
Minerzy nigdy nie myślą o najgorszym – ze strachem na karku żaden z nich nie byłby w stanie precyzyjnie wykonywać swojej pracy. A precyzja jest kwestią życia lub śmierci. Myślą raczej o przyszłości – co będzie, kiedy Chorwacja zostanie nareszcie uwolniona od min? - Nie jesteśmy już w stanie wykonywać jakiejś normalnej pracy. Po latach wojny i usuwania min właściwie nie nadajemy się już do niczego innego - mówią Stjepan Tadić i Tomislav Ledić.
Chorwacja zamierza uwolnić się od wszystkich min najpóźniej do 2019 roku. Minerzy Tadić i Ledić chcą pójść wtedy na emeryturę. I mają nadzieję, że do tego czasu przeżyją bez szwanku.
Siniša Bogdanić / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke